czwartek, 9 sierpnia 2012

Dzień bez Caoimhe, dzień bez Michaela

Akurat tak się złożyło, że wczoraj Emma zabrała Caoimhe na cały dzień więc byłam tylko z małym i muszę powiedzieć, że bardzo mi to przypadło do gustu! Michael jest kochany i sprzątanie z nim to czysta przyjemność, bo on we wszystkim pomaga! Np. kiedy odkurzam zawsze muszę to robić na dwa razy, bo mi kabel z korytarza nie sięga do jadalni i salonu - w momencie kiedy Michael jest ze mną i widzi, że nagle wyłączyłam odkurzacz w kuchni wypina kabel i wpina go w salonie, żebym mogła dalej odkurzać. Jak mu powiem "idź sprzątnij playroom" to mały pójdzie i sprzątnie wszystkie zabawki z ziemi - Michael rozumie baaardzo wiele! :)

Ja pokazując Michaelowi to zdjęcie: "Michael kto to?" 
Michael: "Baby!"
Z okazji wczorajszego dnia bez Caoimhe wybrałam się z Michaelem na dłuuuuuugi spacer - zrobiliśmy 10km z czego większość mały przespał, a jak się obudził w domu i zjadł lunch to znów pobiegł do wózka, że chce iść znowu na spacer. Na szczęście wybiłam mu ten pomysł z głowy, bo jak na jeden dzień miał dość spacerów :) Mały coraz częściej zwraca się do mnie po imieniu (jeśli tak to mogę nazwać) krzycząc "Kadi" za każdym razem, kiedy straci mnie z oczu lub jak mnie znajdzie - uwielbiam to hahaha :) Niedługo wejdę do czołówki ulubionych słów Michaela - hura! ;)

Kościół w Castletown
Dzisiaj dla odmiany dzień bez Michaela, bo mały był w żłobku. Z rana Caoimhe mnie męczyła, żeby pograć z nią w tenisa - no spoko. Jednak to nie był dobry pomysł, bo mała nie jest zbyt dobra i nigdy nie trafia piłką tam gdzie ja stoję (ani tam gdzie mogłabym jeszcze dosięgnąć piłkę) więc muszę się strasznie nabiegać za piłką. Raz chciałam być ambitna i pobiegłam za piłką zapominając o tym, że trawa po nocy jest śliska i... BAM! Oczywiście się poślizgnęłam i upadłam ;) Niestety wczoraj Derek kosił trawę, więc po upadku byłam cała zielona :D

Na szczęście nie wpadłam na głupi pomysł i nie przebrałam się! ;) Teraz jestem zielono-różowo-biała. Dlaczego? Bo zgodziłam się na pieczenie babeczek z Caoimhe co jest brudną robotą! ;) Tym razem zrobiłyśmy waniliowe babeczki z kremem (PRZEPIS). Wydaję mi się, że największą frajdę dla Caoimhe było dekorowanie :) Ale chyba musimy jeszcze poćwiczyć dekorowanie, bo nasze babeczki nie wyglądają tak pięknie jak te na zdjęciach w internecie! :D

Ta babeczka z twarzą to miałam być ja stworzona przez Caoimhe ;)
P.S. Od 3 dni nie pada i jest bardzo ładna pogoda - rekord! :)

5 komentarzy:

  1. Moi w ogóle nie sprzątają (4,5 lat), na szczęście jedyne co muszę za nich robić to podnosić ich zabawki.

    Ale mi się zatęskniło za pieczeniem, jakichś dobrych muffinków na przykład... ale oni tu nie mają ani miksera ani tarki, już o formy nawet nie pytałam ;P

    OdpowiedzUsuń
  2. Zostaję do 9. września, więc jeszcze równo miesiąc.

    A te siłownie to też w Turcji np. wszędzie były jak byłam w takim studenckim miasteczku (Denizli) i myślałam, że to Polska jest tak do tyłu... ale może raczej taka moda na południu ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Na żółto ładniej by wyglądały udekorowane niż na różowo. Albo na niebiesko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamy w domu tylko czerwony barwnik. Zresztą Caoimhe jest fanką różowego! :)

      Usuń
  4. tez jestem zaskoczona pogoda! jest mi ZA GORACO, co jest tutaj baaardzo dziwne ;)

    OdpowiedzUsuń