środa, 8 maja 2013

Auto Stop Race cz.1 Wrocław-Brno

Wódz blada twarz aka spalony nos melduje swój powrót! Chorwacka pogoda zdecydowanie nie służy takiemu białasowi jak ja ;) Ale zakładam się, że to nie o tym chcecie czytać więc już przechodzę do rzeczy! :)

Sobota, 27.04.2013

09:20- Oficjalne odliczanie: 10-9-8-...-4-A-S-R! I ruszyli! Najpierw powoli jak żółw ociężale... Wszyscy w podobnym kierunku - na Bielany! Nasz plan był nieco inny ale suma sumarum i tak na koniec wylądowałyśmy na Bielanach ;)

11:37 - Bielany... Tylko gdzie są wszyscy? No nic przynajmniej nie mamy konkurencji do łapania stopa ;)

12:40 - HURA! Mamy pierwszego stopa! Zatrzymuje się Radek, który spieszył się wyjeżdżając z Wrocławia żeby tylko zdążyć zabrać ze sobą niebieskich autostopowiczów - trafiło na nas! :) Mamy podwózkę do Kłodzka (a nawet dalej bo w końcu zostajemy dowiezione do Szalejowa). Przy tym pierwszym stopie byłam troszkę zdenerwowana ale rozmawiało się bardzo miło - powoli zaczynam rozumieć  czemu wszyscy autostopowicze tak zachwalają ten sposób podróżowania! Żegnamy się z Radkiem ok. 14tej i 5 minut później zatrzymuje się kolejny samochód - to chyba szczęście początkującego! ;)

14:05 - Kasia z synkiem, który nie należał do najgrzeczniejszych dzieci przez co rozmowa niezbyt nam się kleiła... Bo jak tu rozmawiać kiedy młody co rusz popisuje się przed nieznajomymi i obiecuje wybić szybę w aucie? Po takim towarzyszu podróży nic nam nie straszne! ;) Kasia podwozi nas do miejscowości Słone przy granicy. Zła wiadomość: zaczyna padać deszcz :( Od pracownika pobliskiego sklepu dowiadujemy się, że ciężko będzie nam tu cokolwiek złapać, bo Czesi mają jakieś święto i jest mały ruch... No nic damy radę!



14:32 - Smutna mina Oli chyba wyraża wszystko! Nikt nie chce się zatrzymać... A taką ładną tabliczkę mamy! ;) Decydujemy się ruszyć w miasto - byle przed siebie... Nie wiem ile szłyśmy, pewnie z 2km będzie - choć z wielkim plecakiem to nawet 100 metrów wydaje się być długim dystansem więc mogę nie być obiektywna :D Po drodze co rusz mijamy innych ASRowców i wspólnie narzekamy na pustki... W końcu zatrzymujemy się na jakimś przystanku i pomimo deszczu szczerzymy się do wszystkich mijających nas samochodów :D


16:05 - Zatrzymuje się jakiś Czech. Mamy podwózkę do Hradec... Czech chyba nie bardzo mówi po angielsku więc podróż spędzamy w ciszy. Grunt, że przybliżamy się do celu! ;) O 16:46 jeszcze raz dziękujemy za podwózkę i znów próbujemy łapać. Przestało padać!

17:05 - W sumie nie czekałyśmy długo! Zatrzymuje się małżeństwo Czeskie z dorosłym synem. Szybko pakujemy nasze manatki i zaczynamy naszą pierwszą polsko-czeszką rozmowę! Czech w żartach stwierdza, że lepiej byłoby kupić samochód niż podróżować stopem na tak długi dystans! I przegapić całą tą zabawę? No way! Ok 18:30 musimy pożegnać się z naszymi miłymi towarzyszami gdyż dotarliśmy do miasteczka Svitavy.

2 zadowolone z podwózki rudzielce ! :D

18:45 - Szczęście nie przestaje nas opuszczać! Ledwo udaje nam się zrobić nową tabliczkę zatrzymuje się przesympatyczna Czeszka Marketa (nie jestem pewna czy dobrze imię zrozumiałam, ale Wikipedia twierdzi że takie imię istnieje :D). Marketa mówi nam, że widziała innych autostopowiczów w niebieskich koszulkach i zastanawiała się o co chodzi, jak zobaczyła nas to postanowiła się zatrzymać i dowiedzieć - bo tak sympatycznie wyglądałyśmy! :) Przemiła podróż niestety dość szybko się kończy. O 19:10 wyciągamy nasze bagaże, przechodzimy kawałek dalej na główną drogę i

19:13 - zatrzymuje się Czech, który ma jedno miejsce z przodu i bagażnik. No to co? Wsiadamy? No jasne! :D Ola pakuje się do bagażnika, przykrywamy ją wszystkim czym się da i ruszamy do Brna. Póki co jest super! Jestem pozytywnie nabuzowana, rozmawiam z Czechem po Polsko-Czesku i dajemy radę! Dowiaduję się między innymi, że jego córka jest w Dublinie gdzie wcześniej była au pair, a teraz studiuje. Pada też nazwa Czeskiego pubu (Czech-inn) z którym mam mnóstwo wspomnień a fakt, że udaje nam się dogadać sprawia, że nie mogę przestać się uśmiechać!

Wygodna miejscówka to podstawa! :D
Ahoj! :)
19:49 - Koniec podróży. Miły Czech dowiózł nas na stacje benzynową i zawrócił do domu. No to może czas na kolacje? Ola postanawia zjeść typowy posiłek autostopowiczów czyli zupkę chińską! Niestety okazuje się, że na stacji nie ma wrzątku... Może sucha zupka nie jest taka zła? Nie było nam dane się o tym przekonać, bo jak tylko kasjerka zobaczyła, że Ola próbuje zjeść swoją zupkę na surowo to wybiegła ze stacji i zaproponowała podgrzanie wody w mikrofalówce - i jak tu nie kochać Czechów? :)

21:37 - Do tej godziny przemierzałyśmy Brno na piechotę :( Okazało się, że autostrada na Budapeszt i Wiedeń jest gdzieś po drugiej stronie miasta. Odwiedziłyśmy 3 stacje benzynowe w poszukiwaniu informacji gdzie najlepiej łapać i jak się stąd wydostać. Przedmieścia Brna wieczorem nie wydawały się zbyt przyjazne... W końcu na jednej ze stacji kasjerka stwierdziła, że niedługo (o 22giej) kończy prace i może nas zawieźć na drugą stronę Brna! Tak sama z siebie to zaproponowała - wiara w ludzi powraca! Teraz siedzimy na stacji, zajadając wafle ryżowe i zastanawiając się gdzie oni są? Gdzie się podziali inni Polacy? Z relacji sms-owej wynika,że częśćz nich również utkwiła w Brnie... Może są po drugiej stronie miasta? Miejmy nadzieję! Byłoby nam raźniej! :)

22:30 - Znajdujemy się na stacji benzynowej na drugim końcu Brna. Jest tutaj sporo miejsca na rozłożenie obozowiska (czyt. kawałek zieleni przy stacji ;)). Jakieś 500 metrów dalej zaczyna się autostrada na Bratysławę i Wiedeń. Po ok. 15minutach postanawiamy rozbić namiot - o dziwo poszło nam to bardzo sprawnie i nikt się nas nie czepiał ;)


23:00 - Ola idzie spać, a ja mam "wartę" - czyli po dniu pełnym emocji nie jestem ani śpiąca ani zmęczona więc zaczynam czytać przewodnik po Europie. Nad naszym namiotem są 2 lampy i w środku jest dość jasno. Mogę czytać bez latarki co jest super, ale nie sprzyja zasypianiu... Co chwila na drodze obok pędzą samochody - mam nadzieję, że jutro łatwo złapiemy stopa! Niekiedy autka jadą tak szybko, że aż zawiewa nam namiot :D Gościu ze stacji co rusz hałasuje i wydaje dziwne dźwięki - coś z cyklu "jak tu przestraszyć Kasie nasłuchująca wszystkiego wkoło" ;)

Może tak uda nam się coś złapać ;)
01:53 - Ale się strachu najadłam jak przód namiot zaczął się ruszać :o Dopiero po długiej (baaardzo długiej) chwili zdałam sobie sprawę, że to tylko wiatr! Ach ta wybujała wyobraźnia! ;) To pewnie przez ten wiatr jest mi tak zimno i nie mogę spać... A na dodatek gardło boli coraz bardziej. Aaaaaa kiedy w końcu uda mi się zasnąć?!

Niedziela, 28.04.2013

06:00 - Pobudka, pobudka, wstać! Ledwo zdążyłam się ogarnąć i napić kawy obok naszego namiotu zaparkowało jakieś autko... Pani która z niego wyszła stwierdziła tylko,że nie możemy tu mieć namiotu. "Musite isc" - czy coś takiego ;) No to zwiększyłyśmy tempo porannej toalety i śniadania, szybko spakowałyśmy namiot i...

07:48 - Zaczynamy łapać! :)

Nasza trasa z 27.04.2013 :) około 325km

Część 2: Auto Stop Race cz.2 Brno-granica Chorwacka-Maribor
Część 3: Auto Stop Race cz.3 - czyli jak udało nam się wydostać z Mariboru i utknąć na Chorwackiej autostradzie
Część 4: Auto Stop Race cz.4 - jak udało nam się dotrzeć do mety!

6 komentarzy:

  1. ale mi się szybko cały wpis przeczytało ! jestem mega ciekawa, co dalej : D

    OdpowiedzUsuń
  2. Uff no to super, bo bałam się, że przynudzam :D
    Jak znajdę chwilę to opiszę co dalej bo póki co studia skutecznie pożerają cały mój wolny czas :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny opis waszej podróży :P czekam na następną część. Pozdrowienia dla Ciebie i Olci

    OdpowiedzUsuń
  4. nie mogę tego czytać, serioooo... zazdrość mnie od środka zżera - ale tak to jest jak się wybiera pracę i faceta :(

    oczywiście czekam na część dalszą :D

    OdpowiedzUsuń
  5. jelsi chodzi o autostop to chetnie bym sie wybrala - ale w sierpniu bo w lipcu jade z rodzicami na wakacje :)

    Jelsi masz jakis pomysl na sierpien daj znac :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Oberdor cieszę się, że się podoba! :)

    Angela no szkoda, że jednak nie udało Ci się jechać z nami :( Ale z drugiej strony Ty już kiedyś zaliczyłaś Chorwację stopem więc nie masz czego zazdrościć :D Musimy się kiedyś wybrać razem w jakieś inne miejsce, bo podróże stopem bardzo mi się spodobały! :D

    OdpowiedzUsuń