środa, 27 czerwca 2012

Brudna, zmęczona i porażona prądem

Oh dear! - jak to mówi mama Peppy Pig... Co za dzień! Zresztą wczorajszy wcale nie lepszy - właśnie sobie przypomniałam, że mam pod opieką dwa diabełki nad którymi ciężko zapanować.

Jak teraz o tym myślę to w porównaniu z dzisiaj wczorajszy dzień nie był taki zły. Był po prostu męczący, bo Michael nie chciał spać w południe, a potem był marudny, a okropna irlandzka pogoda nie pozwalała bawić się na dworze co oboje z Caoimhe tak kochają.

Za to dzisiaj było istne piekło. Rano było nawet miło, bo wczoraj w bibliotece Caoimhe wypożyczyła książkę kucharską dla dzieci i tam znalazła przepis na słoneczne grzanki, które dzisiaj zrobiłyśmy :) Tak to wygląda w książce (moje grzanki były gorsze, bo wycięłam tylko kółka jako, że nie mieli innych foremek):




Michaelowi bardzo smakowały te wycięte kółka - taki sam chleb jak zawsze, ale miał inny kształt więc mały jadł z ochotą ciągle chcąc więcej :) Same tosty też były smaczne - jak tost i jajko sadzone ;)

Caoimhe dzisiaj szalała... Po 5minutach każdej zabawy marudziła, że się nudzi albo zaczynała płakać z byle powodu (np. dlatego, że jej fikołki nie wychodziły) - normalnie masakra. Robiłam dzisiaj z nią pieczątki z ziemniaków - wycięte kształty malowane farbami czego teraz żałuję... Jestem cała w farbie, bo podczas gdy Caoimhe przez chwilę się grzecznie bawiła Michael wziął sobie za cel wypaprać się w farbie i dotykać wszystkiego co możliwe. Całe spodnie i bluzkę mam w farbie :(


Później podczas jednej z zabaw na podwórku "kochany piesek" wykopał piłkę poza ogród i musiałam po nią iść. Ogródek sąsiaduje z polem gdzie pasą się krowy, ale jest normalna furtka, a za nią drut pod napięciem. Wzięłam piłkę, zamknęłam furtkę i próbując odłożyć drut na miejsce... kopnął mnie prąd :o Dziwne uczucie ;)

Normalnie zabawa z dzieciakami-diabełkami od 9tej do 17tej jest baaardzo wykańczająca, kiedy ciągle pada deszcz. Michael oczywiście nie chciał się zdrzemnąć w południe (normalnie śpi), bo za dużo się dzieje i potem chodził zmęczony. Co najlepsze zasnął przy... a w zasadzie podczas obiadu ;) W jednej chwili je, a w drugiej śpi... Jak się obudził po jakichś 20minutach zaczął znowu jeść - komicznie to wyglądało jak tak leżał z ręką w talerzu. Na całe szczęście jutro ten mały diabełek idzie na cały dzień to żłobka więc będę tylko z Caoimhe. Oby nie padało... ;)

1 komentarz:

  1. hah xd ja na szczęście nigdy nie musiałam wymyślać dzieciom zabaw, bo miąłam najierw 4, później 3 dzieci, więc same sie rządziły swoim czasem, ale jak nie można wyjsc nawet na spacer to strasznie jest... poza tym ja zawsze się boję, że będę chora przez pogodę ;<

    OdpowiedzUsuń