niedziela, 24 lutego 2013

Serialowe love

Któż ich nie ogląda? Bardzo trudno byłoby mi wskazać co najmniej jedną osobę z mojego otoczenia, która nigdy w życiu nie oglądała żadnego serialu. To poprostu niemożliwe! Wszyscy oglądają seriale. Począwszy od babć ślędzących kolejne odcinki "Mody na sukces" i Klanu" poprzez naszych rodziców przypatrującym się losom bohaterów z coraz to nowszych produkcji TVN-u czy Polsatu aż po nas młodych ludzi oglądających głównie ameryakńskie tworzywa ściągane z internetu czy też odtwarzane on-line. Czy oglądanie seriali to starta czasu czy wręcz przeciwnie? Myślę, że tutaj każdy udzieliłby innej odpowiedzi, dla mnie oglądanie seriali to chwila relaksu tak bardzo potrzebna po męczącym dniu pełnym wysiłku intelektualnego. Oglądając seriale możemy choć na chwilę zapomnieć o naszych problemach. Gdy już wczujemy się w losy bohaterów ze szklanego ekranu dostajemy gwarancję, że taka chwila relaksu będzie się powtarzała co tydzień - dla mnie bomba! Dodatkowo w moim przypadku jest to także doskonały sposób na trenowanie języka gdyż wszystkie seriale oglądam w oryginale bez napisów :) Chciałabym podzielić się z Wami z serialami które oglądałam bądż oglądam (pogrubione). Oto i one (kolejność przypadkowa):

  • The Big Bang Theory (Teoria Wielkiego Podrywu) - 10/10 - serial komediowy opowiadający o grupie jajogłowych i ich sąsiadce kelnerce. Jeśli ktoś nie widziała to jak najbardziej polecam. Jestem pewna, że pokochacie Sheldona i z niecierplwiością będzięcię czekać na piątkowy poranek kiedy to ukazuję się nowy odcinek! :) Serial zaczęłam oglądać będąc au pair w Irlandii w 2011.
  • Dexter 10/10 - tytułowy Dexter to pracownik laboratorium kryminalistycznego zmagający się ze swoim Mrocznym Pasażerem przez którego ma potrzebę zabijania ludzi. Nigdy nie myślałam, że tego typu serial zyska moje uznanie, ale uwielbiam Dextera mimo iż jest seryjnym zabójcą. Także polecam i nie mogę się doczekać czerwca kiedy to ukaże się ostatni sezon! :)
  • Grey's Anatomy (Chirurdzy) 8/10 - w serialu przedstawione jest życie chirurgów od kuchni. Od pierwszego sezonu wiele się zmieniło jednak wciąż z przyzwyczajenia oglądam. 

  • ER (Ostry dyżur) 9/10 - serial który oglądałam za małolata, a kilka lat temu obejrzałam wszystkie seoznu od początku korzystając z dobroci tvn7 ;) Przedstawione w nim są losy lekarzy pracujących na ostrym dyżurze. 

  • House M.D. (Dr House) 8/10 - myślę, że każdy zna tytułową postać cynicznego doktora House'a. Oglądałam wszystkie sezony prócz... ostatniego. Obejrzałam chyba 2 odcinki i nie mogłam przebrnąć dalej więc do tej pory nie wiem jak się ten serial skończył ;)

  • Desperate Housewives (Gotowe na wszystko) 6/10 - Serial opowiada o losach czterch gospodyń domowych żyjących na przedmieściach. Jak się okazuje przedmieścia wcale nie są nudne... wręcz przeciwnie! Obejrzałam wszystkie sezonu (od którtegoś sezonu oglądałam na bieżąco z ABC).

  • Suburgatory (Podmiejski czyściec) 7/10 - Przedmieścia oczami Tessy - nastolatki wychowywanej przez ojca, która została zmuszona do przeprowadzki ze sweojego ukochanego miasta na nudne przedmieścia. Zaczęłam oglądać podczas ostatniego pobytu w Irlandii, bo wieczorami zazwyczaj nie było co robić, a nie zawsze miałam siły na czytanie książek ;) Chwilowo nie mam czasu i nie jestem na bieżąco z odcinakmi.

  • New girl (Jess i chłopaki) - serial opowiada o zwariowanej nauczycielce Jess, która dzieli mieszkanie z trójką kolegów. Całkiem zabawny i aż chce się wiedzieć co nowego u Jess :) Tak jak poprzedni serial zaczęłam oglądać w nudne wieczory w Irlandii w zeszłym roku :)


  • How I met your mother (Jak poznałem Waszą matkę) 10/10 - w tym serialu Ted opowiada swojej córce i synowi historię poznania ich matki. Serial komediowy - pierwsze sezony przezabawne (4 pierwsze sezony dostałam od koleżanki auparki będąc w Irlandii w 2010r i obejrzałam je chyba w 2tygodnie tak mnie wciągnęło :D), kolejne troche gorsze, ale zdarzają się odcinki perełki. 
 
  • 2 broke girls (2 spłukane dziewczyny) 9/10 - kolejny serial komediowy. Tym razem śledzimy losy dwóch kelnerek (jedna z nich jest spłukaną milionerką, a druga od zawsze była biedna), które dążą do założenia sklepu z babeczkami. Ciekawa fabuła i zabawne odcinki choć niektórzy uważają, że serial jest trochę zbyt wulgarny. Jest to kolejny i zarazem ostatni serial który zaczęłam oglądać w Irlandii w 2012 roku :)


  • Friends (Przyjaciele) 8/10 - klasyka! Nie wiem czy kiedykolwiek obejrzałam wszystkie odcinki - pewnie nie. Może jak kiedyś będę miała dużo za dużo wolnego czasu to zrobię sobie maraton ;)

  • Beaver Falls 9/10  - serial (a właściwie mini-serial, bo jeden sezon ma 6 odcinków, a są 2 sezony) opowiadający o trójce Brytyjczyków, którzy są opiekunami na amerykańskim obozie Beaver Falls. Naprawdę świetny serial emitowany przez e4 w wakacje - oglądałam będąc au pair w Navan w 2011 i w 2012 :)

  • Game of Thrones (Gra o tron) 7/10 - serial oparty na powieścach fantastycznych sagi "Pieśni lodu i ognia" (polecam książki!) autorstwa G.R.R.Martina. Świat fanatstyczny - rycerze, smoki, wilkory, Inni - ciężko to streścić w kilku zdaniach ;) Polecam tym, którzy nie lubią czytać - pozostali niech lepiej przeczytają książki, bo są o wiele lepsze! Obejrzałam pierwszy sezon podczas maratonu z siostrą. Po maratonie przeczytałam wszystkie książki przez co drugi sezon w ogóle mi się nie podobał i obejrzałam może 3 odcinki - za bardzo denerowało mnie jak dużo rzeczy scenarzyści zmienili i pozostałam przy czytaniu książek :)

  • Franklin & Bash 9/10 - serial komediowy opowiadający o pracy dwóch prawników. Oglądałam jedynie będąc w Irlandii (2011 i 2012r), bo w Polsce nie mogłam znaleźć na bieżąco odcinków - a szkoda, bo serial jest bardzo ciekawy! :)

  • Czas honoru 9/10 - polski serial opowiadający o losach czterech młodych cichociemnych. Naprawdę polecam mimo, że na ogół nie lubię Polskich produkcji. Nie spodobało mi się tylko zakończenie ostatniego sezonu i to, że będzie nowy sezon. Niestety nie zawsze reżyserzy biorą pod uwagę to czego chcieliby widzowie.
 
  • Przepis na życie 8/10 - chyba jedyny polski serial jaki  wciąż oglądam :) Losy Anki - kucharki amatorki oraz rozwiedzionej matki. Całkiem miło się ogląda i nie brakuje zabawnych momentów.

  • Czterej pancerni i pies 8/10 - klasyka, klasyka, klasyka! Kto nie widział niech się nie przyznaje! Bardzo lubię ten serial i oglądałam wraz z rodzicami kilka razy :) 




To są wszystkie seriale, które mogę zaliczyć do regularnie przez mnie oglądanych i lubianych :) Jak widzicie większość seriali zaczynałam oglądać będąc au pairką (bycie au pair na wsi = nudne wieczory = dużo tv i książek), a potem kontynuowałam w Polsce będąc ciekawa dlaszych losów bohaterów :) Tylko nie pomyślcie sobie, że jestem jakąś maniaczką seriali, bo tak nie jest :D Widzieliście któryś serial z mojej listy? Jak oceniacie? A może znacie inny ciekawy serial? Zapraszam do dyskusji :)

niedziela, 17 lutego 2013

Relacja z pierwszego dnia pracy

Opowieści dziwnej treści część druga i ostania :) Czyli mail numer 2 opowiadający o moim pierwszym dniu pracy jako au pair w Navan w 2011roku i wyrywki z kilku innych maili opowiadające o codziennym życiu au pair :) Maili na temat imprez czy wycieczek nie chce mi się kopiować, bo za dużo już by tego było :)
[...] Po napisaniu do Was maila poszłam się bawić z Caoimhe [...] czekając na obiad Emma się pyta co do picia chce: wódka z colą, piwo, różowe wino ;D (wcześniej rozmawiałyśmy o alkoholach i to mniej więcej wymieniłam jako to co zazwyczaj piję ;p) [...]
Potem niedziela... z ciekawszych/dziwniejszych rzeczy był rodzinny obiadek u mamy Emmy - cóż trochę u niej śmierdzi takim typowym zapachem starszych ludzi mieszkających na wsi, ale jedzenie zjadliwe ;D Ah i wcześniej miałam wizytę z Caoimhe u cioci Dereka i poznałam też mamę Dereka, no cóż na pewno jest tutaj bardzo rodzinnie. Mogę powiedzieć, że ta rodzinka jest trochę bardziej swojska i mniej nowoczesna niż moja poprzednia, ale czasem mnie zadziwiają sobą - nie koniecznie w dobry sposób. Jak na tym obiedzie, Caoimhe stała na podwórku i rozmawiała z nami przez okno i pobrudziła się czymś więc chciała mokrą szmatkę to Emma w nią rzuciła szmatkę - Caoimhe oddała oczywiście ;-) A za chwilę patrzę Emma ze szklanką wody i chlust na Caoimhe... ależ był płacz. Nie no wiem, że chciała zażartować, ale było dziwnie :)
No i w końcu dzisiejszy dzień, emmm nigdy nie spotkałam żadnego dziecka, które płakałoby więcej niż Michael... Ale o tym zaraz. Idąc po kolei to pracę miałam zacząć o 8:45 [...] Caoimhe ma teraz tygodniowy summer camp, więc od 9 do 14 jej nie ma - uff ;-) W każdym razem jak Emma zeszła z Michalem to mi tam tłumaczyła różne rzeczy, mówiła co zrobić na obiad, jak się sterylizuje butelki etc. Mały zaczął marudzić, więc posadziłam go w jedzeniowym krześle i próbowałam nakarmić śniadaniem - krzyk jakby go ze skóry obdzierali. No to hop na ręce, też źle... Łóżeczko takie z zabawkami - źle, podłoga (idź gdzie chcesz) - źle.
Wyjątkowo młody nie płacze :D
Masakra. Emma mówi, że on nie jest taki na codzień - no oby. W końcu w czasie kiedy one się przygotowywały (Emma i Caoimhe w sensie) wzięłam małego na dwór to przestał płakać, bo czymś go tam zajęłam. Ale po jakimś czasie chciał do domu to weszliśmy do domu i było okej dopóki nie zobaczył, że Emma wychodzi - znów ryk. Ona sobie poszła, a ja musiałam Michaela czymś zająć. Udało się go powstrzymać od płaczu zabawą "gdzie jest michael?" Uff no to mogłam spokojnie zjeść śniadanie, ledwo co zalałam płatki mlekiem mały zaczyna płakać i wyciągać do mnie ręce. No to okej wzięłam go to chciałam mu dać śniadanie, bo ciągle go nie zjadł - prawie, że zaczyna płakać, no to może podłoga i rób co chcesz, ale też było źle. To wzięłam go na kolana, usiadłam do stołu i zaczynam jeść śniadanie. To oczywiście mały w ryk, bo chce płatki, no dobra niech mu będzie dawałam mu po jednym to był spokojny przynajmniej. Skończyłam śniadanie to Michael rozbeczał się znowu - okej czas na drzemkę. Położyłam go do łóżeczka i też oczywiście ryk, ale zasnął po kilku minutach... Jeeej to mam trochę wolnego czasu, och nie, zaraz... No tak czas zrobić sprzątania itp. Zdążyłam zrobić mleko do butelek, powiesić oba prania, wypróżnić zmywarkę i już słyszę ryk z góry... Idę po małego na górę z nadzieją, że nie boi się odkurzacza, bo nie zdążyłam odkurzyć. Wzięłam go na dół, posadziłam w krzesełku i próbowałam nakarmić (tym razem zmielone owoce) zjadł kilka łyżek po czym doszedł do wniosku, że łyżeczka plastikowa to super zabawka to mu ją dałam i poszłam odkurzać korytarz, potem salon i w końcu kuchnio-jadalnie, mały się na szczęście nie bał. Oczywiście ledwo co skończyłam zaczął płakać. To może czas zmienić pieluszkę - trafiony! Ale to był jeszcze większy ryk jak próbowałam go wytrzeć [...] Uff w końcu się udało to chwilę z nim posiedziałam na dworzu i znów wpadł w ryk - "ja zwariuję!". No dobra zbliża się 13:30 czas na spacerek - w sensie do centrum wsi, gdzie jest szkoła, żeby odebrać Caoimhe z obozu. Przynajmniej w wózeckzku Michael nie płacze i jest grzeczny - cóż za sukces ;-) Z 15minut się idzie do szkoły, więc wracając Kiwa narzekała, że daleko i tak dalej. No cóż to tylko ten tydzień, potem będzie siedzieć ze mną w domu - damn it ;-) W każdym razie oczywiście co się stało jak wrócilismy do domu? Taaak! Michael zaczął płakać w niebogłosy. Czymś tam go uciszyłam i poprosiłam Caoimhe, żeby na niego patrzyła w czasie kiedy ja robię obiad, oczywiście jak poszłam zobaczyć co robią to Caoimhe oglądała tv, a Michael był cały niebieski na twarzy i rączkach od zjadania pisaka... Język też niebieski kurde... Krzyk przy myciu jak nie wiem. Potem nakarmiłam go resztką owoców to się zatkał :D Ale z chwilą skończenia zaczął płakać. W ogóle myślałam, że szału dostanę, bo on wszędzie rozlewał swoje mleko... Nie żebym odkurzała i myła podłogę :/ Udało mi się położyć go spać (oczywiście znów płakał) więc dokończyłam obiad i czas na zabawę z Caoimhe. Trampolina, skakanka i te sprawy, potem trochę gier planszowych i uff... oto Emma wróciła. Michael w międzyczasie się obudził, obiadek i uff mogę iść do siebie... Nie wiem... Nie myślałam, że mały będzie tyle płakał to męczące jak nie ma nic co by zmusiło go zaprzestać... Zobaczymy co będzie dalej. [...]

Mały potworek uczył się chodzić i ząbkował jak go poznałam w lipcu 2011 :)

I jeszcze fragmenty dotyczące całego pobytu wyrwane z innych maili:

Po pierwszym tygodniu (niedziela):
[...] W zasadzie dni były do siebie bardzo podobne, więc czasem się musiałam zastanowić jaki dziś mamy dzień. Michael zależy od dnia płacze mniej lub więcej, ogólnie to jest przeziębiony i co chwila ma gile na twarzy, ale ilekroć ktokolwiek chce mu wyczyścić to z twarzy (o dmuchaniu nosa nie mówię) to zaczyna wrzeszczeć w niebogłosy. A jeśli się mu nie wyczyści twarzy to on sam to zrobi rączką po czym dotknie tylu rzeczy, że masakra... Choć bardzo często ląduje to na moich ciuchach - ja gdzieś po godzinie spędzonej z Michaelem jestem brudna i czasem mi głupio jak oni wracają [...] Michael potrafi już zasnąć na dłużej więc się spokojnie wyrabiam ze wszystkim i jeszcze siedzę i się nudzę - a w zasadzie siedziałam, bo od jutra Caoimhe nie ma obozu i będzie ze mną - troszkę się obawiam, bo one ciągle chce się ze mną bawić i to jest okej w godzinach pracy, ale ja muszę ciągle patrzeć na Michaela, bo on wiecznie tyka to czego nie powinien, bo może sobie krzywdę zrobić, więc ciężko jest pogodzić zabawę z tą dwójką na raz, no zobaczymy...[...] Jutro chyba pójdę spacerkiem do wioski (dzisiaj byłam tam z Caoimhe w sklepie - jeden sklep mają i widziałam, że mają też jakieś drobne zabawki i rzeczy w tym stylu), bo muszę (chcę) kupić Caoimhe prezent. Spodobał mi się taki zestaw do robienia mozaiki, ale nie wiem o co tam dokładnie chodzi, ona lubi wszystko co związane ze sztuką więc byłoby jak znalazł... Szkoda, że ma te urodziny, bo tak to bym mogła być w Dublinie ;D Ale z drugiej strony dobrze przynajmniej spędzę weekend z rodzinką i nie będzie, że ciągle jeżdżę do Dublina :) [...]
Zabawa na dworze czyli to co tygryski lubią najbardziej :D

Koniec drugiego tygodnia (niedziela):
[...] Emm no to tamtem tydzień był spoko, nawet bardzo. Michael nie płakał zbyt dużo, zawsze miałam przerwę od Caoimhe, bo przychodziła do niej Charline (przyjaciółka Emmy i była nauczycielka Caoimhe), wyrabiam się ze zrobieniem wszystkich obowiązków domowych zanim położę Michaela spać, więc potem jak śpi to się nudzę, perfekcyjnie ;) Jedynie piątek był trochę ciężki, bo Caoimhe nie była w zbyt dobrym humorze i pierwszy raz mnie wkurzyła i musiałam ją wysłać za karę do pokoju i potem wszystko mnie wkurzało nawet Michael, który nie był najgorszy... [...] W piątek byłam na zakupach z Derekiem i Caoimhe i jak wróciliśmy to widziałam, że jakiś nowy samochód stoi przed domem, ale co mi tam poszłam do siebie, bo już późno było. Za chwilę przychodzi Kiwa z pytaniem "Mama pyta czy chcesz do niej dołączyć i się czegoś napić?", no to stwierdziłam, że okej, bo integracja musi być ;-) Była jakaś przyjaciółka Emmy, ale nie posiedziała długo, więc potem zostałam z Emmą i Derekim. Ja piłam colę z wódką, Emma wino, a Derek piwo i tak sobie po prostu rozmawialiśmy. Cudownie było, uwielbiam tą rodzinkę :) Jak się dowiedzieli, ze w tamtym roku zarabiałam 80euro przy czwórce dzieci to nie mogli uwierzyć. Dużo rzeczy mi mówili o poprzednich au pairkach, Emma chwaliła mnie jaka jestem świetna blabla i jak wróciłam do domu, to było trochę po północy (wstyd ;p) [... odnośnie sobotnich urodzin Caoimhe] Ogarnęłam się (włączając w to godzinne prostowanie włosów, bo Caoimhe ciągle mnie pytała jak wyglądam w prostych i czy wyprostuje je, żeby jej pokazać. Więc skoro miała urodziny to pomyślałam czemu nie? I siup do głównego domu. Pomogłam zrobić kanapki, ozdobić dom i ogólnie urodziny były spoko - większość czasu po prostu zajmowałam się Michaelem i tyle. I odkryłam, że Ailish (mieszka obok i jest ciotką Dereka) jest meeega miła, co chwila pomagając mi z Michaelem, przynoszcząc mi picie, jedzenie i ciągle pytając czy jadę do Dublina, bo powinnam sobie odpocząc hihihih :D No ja chętnie... Ale Annachiara w międzyczasie zadzwoniła, że jest w Wicklow, i że mogłam powiedzieć wcześniej to by zostawiła klucze dla mnie. [...]
Urodziny Caoimhe - Michael śpi więc mogę bez problemu podziwiać dmuchanie świeczek :D

Więcej Was nie będę męczyć opisami z 2011 roku :)  Nie zawsze było łatwo , ale nie poddałam się i nie uciekłam z krzykiem do domu! :D W sumie nie mogło być tak źle skoro zdecydowałam się wybrać tą rodzinkę po raz drugi w kolejne wakacje. Emma z Derekiem to naprawdę świetni ludzie, Caoimhe też nie była najgorsza, traktowana byłam naprawdę jak jedna z nich i tylko mały potworek Michael dawał mi się we znaki ;) Ale w tym roku był kochany (choć czasem nieznośny) i podbił moje serce więc teraz pamiętam tylko o jego dobrej stronie ! :D

środa, 13 lutego 2013

Pierwsze wrażenia z bycia au pair w 2011r

Heeeej!

Sesja daje mi się we znaki dlatego nie miałam kiedy pisać... Post jednak będzie, bo wczoraj szukając czegoś na mailu znalazłam moją relację z pierwszego dnia po przyjeździe do Navan w 2011 roku :D Dzisiaj postanowiłam, że ten mail początkowo adresowany do moich przyjaciółek dzisiaj ujrzy światło dzienne! Miłego czytania :)


Hello from Ireland part 1 :)


Ależ jestem szczęśliwa i trochę Was zanudzę pierwszymi wrażeniami, ale... same chciałyście!



Pamiętacie jak Wam wczoraj mówiłam, że się trochę obawiam, bo ma po mnie przyjechać host dad i potem spędzę z nim około 40 minut w samochodzie? No cóż zacznijmy od tego, że mój samolot przyleciał trochę zbyt wcześnie więc jak przeszłam całą odprawę to nikogo nie było... Ale spokojnie nie było nikogo może przez 2 minuty (ciągle się bałam, że nie rozpoznam Dereka :D), a potem zobaczyłam go i... Caoimhe (wiecie jak się wymawia jej imię? Kiwa ;) masakra... [...] Caoimhe dała mi rysunek, który dla mnie zrobiła - miło z jej strony :) I potem 40minut w samochodzie... W zasadzie nie wiem kiedy minęło!! Tak dobrze mi się rozmawiało z Derekiem - przemiły człowiek i trzeba przyznać, że bardziej wygadany niż poprzedni host dad :) [...] Jak dojechaliśmy było koło północy, więc krótka rozmowa z Emmą i zaprowadziła mnie do mojego domku. Bo tym razem nie jest tak jak w zeszłym roku, że mam swój pokój w domu i łazienkę, którą dzielę z każdym kto potrzebuje jej użyć na parterze. Tym razem mam swój domek - w sumie faza :D


Ten domek to tak jakby jest rozszerzenie garażu. Na dole jest siłownia (bieżnia, rowerek, jakieś ciężarki) i łazienka, a potem wchodzę po schodach na piętro i jest mój pokój - jest zaj***** :D Jak to w Irlandii mam mega wielkie w łóżko [...] Idąc dalej od łóżka jest kolejny stolik na którym znalazłam kwiaty, bombonierkę i cukierki (miło z ich strony! W Castelbar nie dostałam nic na przywitanie - tak dla porównania, pewnie wiele razy będę odnosić się do Castelbar :)). [...] mega wielki telewizor i mam dostęp do SKY tv czyli taki rodzaj naszej telewizji z UPC - mnóstwo kanałów (i znów... w Castelbar miałam zwyklą kablówkę na maultkim telewizorku w moim pokoju, gdzie było może z 6 kanałów ;D). [...] Obok tego jest lodówka (hahaha mam w lodówce kiełbasę Krakowską - fuuuuj ;)). [...]





Kiedy w końcu wypakowałam wszystkie rzeczy i znalazłam dla nich odpowiednie miejsce (dobra wiadomość! wódka dla Annychiary się nie rozbiła :D) była chyba pierwsza, więc szybki prysznic i w końcu mogłam iść spać... Ale dziwnie mi było, nie mogłam zasnąć - w nocy lodówka wydaje dziwne dźwięki, nie jestem jeszcze przyzwyczajona więc dosłownie budziłam się co pół godziny, ale jakoś dotrwałam do rana :) Jak wróciłam z dołu z łazienki zobaczyłam, że mam sms - od Emmy, że śniadanie za 10minut jak chcę zjeść z nimi. Więc wzięłam moje czekoladki (bombonierka w metalowej puszcze z Chopinem) i poszłam do nich - byli mile zaskoczeni i dziękowali [...] Po raz pierwszy zobaczyłam Michaela, ale trochę się mnie bał (dosłownie z 5 minut, już jest okej - naprawdę dzieci mnie lubią :D). Śniadania było typowo Irlandzkie. No cóż Wy pewnie nie wiecie jak wygląda typowe Irlandzkie śniadanie więc spieszę z tłumaczeniem ;) [...] Powiedziałam Emmie, że w Polsce pijemy herbatę z cytryną więc uznała, że kupi cytrynę dla mnie :) 

Po śniadaniu było oprowadzanie mnie po domu, czyli zwiedzanie parteru z Emmą i potem Caoimhe pokazała mi swój pokój, więc od razu załapałam z nią kontakt. Na razie ciężko mi coś o niej powiedzieć, bo potrafi być miła (no cóż dla mnie jest miła, pokazywała mi swoje zabawki, już chce się ze mną bawić we wszystko co możliwe, co jej do głowy przychodzi :D) [...], ale potrafi też mieć humorki jak jej się coś nie podoba, mam nadzieję, ze jakoś to będzie. Póki co odnoszę wrażenie, że zdążyła mnie polubić więc jest okej :)

Chwilę po prezentacji domu Emma pojechała ze mną i dzieciakami do miasta, pokazując mi różne rzeczy, gdzie co jest [...] Navan ma ten plus, że ma mini centrum handlowe [...] więc nie trzeba latać od sklepu do sklepu i jest gdzie się ukryć przed deszczem - nie to co w Castelbar ;-) Po zwiedzeniu dwóch najbliższych miasteczek (około 15 minut drogi samochodem do każdego z nich), pojechaliśmy odwiedzić rodziców  Emmy i potem do domu :) [...]
Piszcie! Do usłyszenia :*

Żałuję, że wrażenia z bycia au pair po raz pierwszy w 2010r pisałam na gadu-gadu, a nie posiadam archiwum :( Za to wyjazd w 2011 mam szczegółowo opisany w starych mailach, a 2012 jest tutaj na blogu więc pamiątka jest :D