Sesja daje mi się we znaki dlatego nie miałam kiedy pisać... Post jednak będzie, bo wczoraj szukając czegoś na mailu znalazłam moją relację z pierwszego dnia po przyjeździe do Navan w 2011 roku :D Dzisiaj postanowiłam, że ten mail początkowo adresowany do moich przyjaciółek dzisiaj ujrzy światło dzienne! Miłego czytania :)
Hello from Ireland part 1 :)
Ależ jestem szczęśliwa i trochę Was zanudzę pierwszymi wrażeniami, ale... same chciałyście!
Pamiętacie jak Wam wczoraj mówiłam, że się trochę obawiam, bo ma po mnie przyjechać host dad i potem spędzę z nim około 40 minut w samochodzie? No cóż zacznijmy od tego, że mój samolot przyleciał trochę zbyt wcześnie więc jak przeszłam całą odprawę to nikogo nie było... Ale spokojnie nie było nikogo może przez 2 minuty (ciągle się bałam, że nie rozpoznam Dereka :D), a potem zobaczyłam go i... Caoimhe (wiecie jak się wymawia jej imię? Kiwa ;) masakra... [...] Caoimhe dała mi rysunek, który dla mnie zrobiła - miło z jej strony :) I potem 40minut w samochodzie... W zasadzie nie wiem kiedy minęło!! Tak dobrze mi się rozmawiało z Derekiem - przemiły człowiek i trzeba przyznać, że bardziej wygadany niż poprzedni host dad :) [...] Jak dojechaliśmy było koło północy, więc krótka rozmowa z Emmą i zaprowadziła mnie do mojego domku. Bo tym razem nie jest tak jak w zeszłym roku, że mam swój pokój w domu i łazienkę, którą dzielę z każdym kto potrzebuje jej użyć na parterze. Tym razem mam swój domek - w sumie faza :D
Ten domek to tak jakby jest rozszerzenie garażu. Na dole jest siłownia (bieżnia, rowerek, jakieś ciężarki) i łazienka, a potem wchodzę po schodach na piętro i jest mój pokój - jest zaj***** :D Jak to w Irlandii mam mega wielkie w łóżko [...] Idąc dalej od łóżka jest kolejny stolik na którym znalazłam kwiaty, bombonierkę i cukierki (miło z ich strony! W Castelbar nie dostałam nic na przywitanie - tak dla porównania, pewnie wiele razy będę odnosić się do Castelbar :)). [...] mega wielki telewizor i mam dostęp do SKY tv czyli taki rodzaj naszej telewizji z UPC - mnóstwo kanałów (i znów... w Castelbar miałam zwyklą kablówkę na maultkim telewizorku w moim pokoju, gdzie było może z 6 kanałów ;D). [...] Obok tego jest lodówka (hahaha mam w lodówce kiełbasę Krakowską - fuuuuj ;)). [...]
Kiedy w końcu wypakowałam wszystkie rzeczy i znalazłam dla nich odpowiednie miejsce (dobra wiadomość! wódka dla Annychiary się nie rozbiła :D) była chyba pierwsza, więc szybki prysznic i w końcu mogłam iść spać... Ale dziwnie mi było, nie mogłam zasnąć - w nocy lodówka wydaje dziwne dźwięki, nie jestem jeszcze przyzwyczajona więc dosłownie budziłam się co pół godziny, ale jakoś dotrwałam do rana :) Jak wróciłam z dołu z łazienki zobaczyłam, że mam sms - od Emmy, że śniadanie za 10minut jak chcę zjeść z nimi. Więc wzięłam moje czekoladki (bombonierka w metalowej puszcze z Chopinem) i poszłam do nich - byli mile zaskoczeni i dziękowali [...] Po raz pierwszy zobaczyłam Michaela, ale trochę się mnie bał (dosłownie z 5 minut, już jest okej - naprawdę dzieci mnie lubią :D). Śniadania było typowo Irlandzkie. No cóż Wy pewnie nie wiecie jak wygląda typowe Irlandzkie śniadanie więc spieszę z tłumaczeniem ;) [...] Powiedziałam Emmie, że w Polsce pijemy herbatę z cytryną więc uznała, że kupi cytrynę dla mnie :)Po śniadaniu było oprowadzanie mnie po domu, czyli zwiedzanie parteru z Emmą i potem Caoimhe pokazała mi swój pokój, więc od razu załapałam z nią kontakt. Na razie ciężko mi coś o niej powiedzieć, bo potrafi być miła (no cóż dla mnie jest miła, pokazywała mi swoje zabawki, już chce się ze mną bawić we wszystko co możliwe, co jej do głowy przychodzi :D) [...], ale potrafi też mieć humorki jak jej się coś nie podoba, mam nadzieję, ze jakoś to będzie. Póki co odnoszę wrażenie, że zdążyła mnie polubić więc jest okej :)Chwilę po prezentacji domu Emma pojechała ze mną i dzieciakami do miasta, pokazując mi różne rzeczy, gdzie co jest [...] Navan ma ten plus, że ma mini centrum handlowe [...] więc nie trzeba latać od sklepu do sklepu i jest gdzie się ukryć przed deszczem - nie to co w Castelbar ;-) Po zwiedzeniu dwóch najbliższych miasteczek (około 15 minut drogi samochodem do każdego z nich), pojechaliśmy odwiedzić rodziców Emmy i potem do domu :) [...]Piszcie! Do usłyszenia :*
Żałuję, że wrażenia z bycia au pair po raz pierwszy w 2010r pisałam na gadu-gadu, a nie posiadam archiwum :( Za to wyjazd w 2011 mam szczegółowo opisany w starych mailach, a 2012 jest tutaj na blogu więc pamiątka jest :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz