niedziela, 30 czerwca 2013

Postrzępiona góra Montserrat czyli co tym razem udało mi się zobaczyć w Katalonii

Hola a todos!

4 dni temu mniej więcej o tej porze wylądowałam na półwyspie Iberyjskim a dokładniej w Hiszpanii w przepięknym i dobrze mi już znanym mieście Barcelona. Na lotnisku miałam się spotkać z Roser i jej rodzicami więc oczywiście nie mogło się obyć  bez problemów, bo skoro Kasia się spieszy to wizz-air na złość gubi gdzieś wszystkie bagaże i cały samolot musi czekać na nich odbiór niemalże godzinę... Ale grunt, że w końcu odzyskałam moją ciężką walizkę, bo nie wyobrażam sobie co bym bez niej zrobiła ;)


Noc ze środy na czwartek spędziłam w domu rodziców Roser pod Barceloną, a jako że pociąg do Walencji miałam dopiero o 17:30 w czwartek tata Roser zabrałam mnie na wycieczkę do Montserrat. Nawiasem mówiąc rodzice Roser są przesympatyczni, a z jej tatą-gadułą świetnie mi się rozmawiało (na szczęście znał dobrze angielski :D).


Montserrat jest to pasmo górskie leżące 40km na północny-zachód od Barcelony. Miejsce popularne wśród turystów odwiedzających stolicę Katalonii gdyż pociągiem z Pl.Espana znajdującego się w samym sercu Barcelony można dotrzeć do Montserrat w ok. 1h. Nazwa góry znaczy 'postrzępiona' co jak najbardziej opisuje wygląd tego masywu. Według legend to aniołowie przyczynili się do takiego a nie innego kształtu gór rzeźbiąc je złotymi piłami aby przygotować dom dla Matki Bożej. Podobno to właśnie widok tych niezwykłych szczytów zainspirował Gaudiego do stworzenia Sagrady Familii w takim a nie innym kształcie.


Nietypowe pasma górskie czasem przybierają niesamowite kształty - przy odrobinie wyobraźni możemy zobaczyć słonia czy ciężarną kobietę.

W środku słoń a po prawej ciężarna.

Z braku czasu niestety nie udało nam się odbyć typowej wędrówki po górach ale widoki były naprawdę zachwycające. Ciekawostką jest fakt, że góry które możemy dzisiaj podziwiać 25 milionów lat temu znajdowały się całkowicie pod wodą!!



Góra Montserrat jest miejscem bardzo wielu pielgrzymek, których destynacją jest klasztor gdzie ulokowana jest figura Czarnej Madonny. Legenda głosi, że figura została przywieziona w góry 50 lat po narodzinach Chrystusa przez samego apostoła św. Piotra, który chciał ją ukryć w bezpiecznym miejscu. Figura odnaleziona  przez miejscową ludność w 880 roku ani drgnęła przy próbach wydobycia jej ze skalnej groty co uznano za cud, który przyczynił się późniejszego powstania w tym miejscu klasztoru Benedyktyńskiego.




Do figurki Czarnej Madonny ustawiają się ogromne kolejki gdyż każdy chce się przy niej pomodlić czy też jej dotknąć. Mi udało się zobaczyć figurę jedynie z daleka.



Naprawdę polecam wszystkim wycieczkę do Montserrat głównie ze względu na przepiękne widoki a także liczne szlaki górskie gdzie można odpocząć z dala od zgiełku Barcelony.

W moim przypadku wycieczka w góry była krótka... za krótka i muszę ją kiedyś powtórzyć - rodzice Roser dali mi dożywotnie zaproszenie do ich domu więc jeśli tylko nadarzy się taka okazja na pewno tam wrócę :) 

Po świetnej wycieczce tata Roser pokonał ze mną trasę do stacji Barcelona-Sants skąd wyruszyłam do Walencji! Podróż całkiem przyjemna - pociąg klimatyzowany, widoki za oknem boskie (trasa Barcelona-Walencja prowadzi głównie nad brzegiem morza) a obsługa rozdawała słuchawki w celu oglądania filmy wyświetlanego na kilku ekranach - a ja się pytam kiedy doczekamy takich standardów w Polsce? ;) Z podobieństw które udało mi się dostrzec mogę stwierdzić, że Hiszpańska kolej jest nie bardziej punktualna od Polskiej - do Walencji a w zasadzie do Sagunto dotarłam spóźniona o jakieś 15minut. Na szczęście szef cierpliwie na mnie czekał ;) 20minutowa podróż do domu minęła w przyjemnej atmosferze, potem tylko wdrapać się na 3 piętro - na szczęście znów mi się upiekło i nie musiałam dźwigać mojej 26kg walizki :D Mieszkanie w którym mieszkam jest całkiem spoko.




Ściany straszą swoją białością ale gdy tylko uzyskam zgodę szefa to zacznę je ozdabiać - mapa Walencji już czeka aż ją powieszę :D

Widok z balkonu
Nasze biuro :D

Mieszkam ok. 25minut metrem od centrum a jedynym minusem tutaj jest brak komunikacji nocnej - ale ja już coś wykombinuję ;)

Do usłyszenia wkrótce :)

3 komentarze:

  1. Uwielbiam Montserrat! :)
    No i ogromnie zazdroszczę tej Walencji.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeszcze piękniejsze są w rzeczywistości - nie mam talentu do zdjęć ;)
    Także polecam wszystkim i każdemu z osobna odwiedzanie Montserrat przy okazji wizyty w Barcelonie :)

    OdpowiedzUsuń